W kamieniu uwielbiam dwie rzeczy: 1. kamienie są wszędzie i 2. nigdy nie wiadomo, jak się zaprezentuje ich wnętrze po potraktowaniu ich młotkiem – jaki będzie miało kolor, jaką fakturę, a nawet jaki… zapach. Tak, tak, kamienie wewnątrz potrafią pachnieć. Gra faktur, kolorów i światła powoduje, że efekty, które można za pomocą tego surowca uzyskać są niesamowite. Poza tym kamień po prostu … ma CHARAKTER. I jest surowcem naturalnym, co w dzisiejszym plastikowym świecie jest dla mnie ważne.
Kamienie są najstarszym używanym w mozaice materiałem (obok gliny, tej z Mezopotamii). W starożytnej Grecji używano przede wszystkim kamieni rzecznych tzw. otoczaków, ale starożytni wszystkie skały umieli robijać na małe części tzw. tessery, z których tworzyli mozaiki.
Do rozbijania kamieni na tessery służy młotek kamieniarski. Kamień stawiany jest na ostrym trzepieniu, a po uderzeniu młotkiem rozpada się na kawałki.
Dzisiejsze technologie umożliwają zakup kamienia już pociętego – w płyty o różnej grubości, w paski, albo od razu w formie kostek od razu nadających się do robienia mozaiki.
Na samym dole powyższego zdjęcia widzicie dwie kostki. Jest to ten sam marmur – Nero Marquina, ale w dwóch wersjach. Ta po prawej to kostka wypolerowana, a ta po lewej – postarzana w specjalnym bębnie.
Najtwardszym kamieniem jest granit, który ze względu na swoją twardość jest dość niewdzięczny do obróbki i dlatego dość rzadko jest używany przez mozaistów. Największą popularnością w robieniu mozaik cieszą się marmury, piaskowce i trawertyny.
O kamieniu będę jeszcze pisać wiele razy, ponieważ moja przygoda z nim dopiero się zaczęła.