Paulina Okurowska zajmuje tak specjalne miejsce w moim mozaikowym życiu, że opowieść o niej musi być opowieścią w odcinkach.
Poznałyśmy się na warsztatach mozaiki organizowanych w Sztukarni. Chociaż Paulina przyjeżdza do Polski na wakacje (czytaj: wypocząć), znajduje jednak czas, aby podzielić się swoją wiedzą o sztuce i warsztatem mozaikarskim z nieuświadomymi w tej dziedzinie rodakami (a głównie rodaczkami). Wystarczył mi rzut oka na jej stronę internetową i już wiedziałam, że „też tak chcę”.
Po pierwsze: monochromy. Tłuczone filiżanki z porcelany tylko z nazwy przypominają koszmarne dekoracje ścian w komunistycznej Polsce (a z tym, obok kościołów, kojarzyło mi się wcześniej słowo „mozaika”).
Paulina z kawałków porcelany tworzy światy absolutnie przepiękne, podwodne i podniebne królestwa, po których można wędrować bez końca – zawracać, przyglądać się im z innego miejsca i nigdy się nie nudzić.