Niektórym Czytelnikom znana jest moja niechęć do wszechobecnych w Polsce reklam wątpliwej jakości, rozmieszczanych bez ładu i składu na każdej niezdolnej protestować powierzchni, ruchomej lub nie. Estetyka przestrzeni publicznej to temat mało uregulowany, bliski sercom nielicznych zapaleńców. Problemy dotycza zarówno wielkich płacht reklamowych, przysłaniających okna mieszkańcom, jak i ohydnych tablic informacyjnych oraz koślawych pseudo-biboardów z kłamliwym napisem „tu jest miejsce na Twoją reklamę”. Jak widzę taki napis, to wiem, że to NIE JEST miejsce na reklamę.
Nie będę jednak zanudzać Was moimi przemyśleniami o regulowaniu estetyki polskich miast i wsi, ale pokażę Wam „jak to robią w Rawennie”.
Uliczki starej części Rawenny, szczególnie te zamknięte dla więszości pojazdów mechanicznych, są ozdobione tablicami z nazwami ulic, zrobionymi z mozaiki. Oto kilka przykladów:
Lokalne biznesy (szczególnie jeśli biznesem jest studio mozaikowe, a takich tu jest sporo) mają mozaikowe szyldy. Szyld zapraszający do studio znanej artystki Luciany Notturni wygląda tak:
A ten zapraszający do KOKO Mosaico, jednego z moich ulubionych „mozaikowych kolektywów” – tak:
W KOKO Mosaico wita wchodzących odpowiednio dostosowana wycieraczka:
Przybytek typu „bed and brekfast” też ma tabliczkę informacyjną z mozaiki:
W pensjonacie, gdzie mieszkam pokoje są oznaczone mozaikowymi cyframi i literami:
Drzwi u optyka otwiera mozaika:
Oczywiście, nie jest tak, że wszystkie tablice reklamowe są zrobione z mozaiki, ale jest ich bardzo dużo, dzięki czemu podkreślają kulturowe dziedzictwo Rawenny. Wygląda to o niebo lepiej, niż odklejona plastikowa litera wystająca z tektury, ale niewątpliwie ma też swoją cenę. O tym, jak pracochłonna jest mozaika i ile mogą kosztować materiały, też niebawem napiszę. Nie namawiam zatem włodarzy polskich miast do robienia znaków drogowych z mozaiki, ale przedsiębiorców do ogłaszania się tą metodą- czemu nie?