Tydzień temu byłam na wspaniałej majówce na Pomorzu Zachodnim i chcę Wam pokazać efekty przypadkowego mozaikowania pod gruszą. Przypadkowego, bo miałam w planie kończyć paterę, a zyskałam niespodziewanie dodatkowych kibiców sztuki mozaikowania.
Materiałów za dużo nie było, ale było drewno przygotowane na ognisko, więc Pani Mecenas zrobiła na desce taki oto piękny kwiatek:
Natomiast Mateusz zrobił aż trzy dzieła: ludzika…
… żółwia…
… i domek, przy czym ostatnie już praktycznie wyłącznie z darów natury:
Natomiast moi, pomimo wiosennej, a właściwie prawie letniej aury, pogrążyłam się w kolorach jesieni i kleiłam z zapałem talerz z mozaiki:
Mozaikowanie w terenie ma tą zaletę, że kompletnie nie martwisz się, gdzie „wystrzelą” cięte właśnie tessery, bo trudno byłoby „porysować trawę” ceramiką lub szkłem,