Budapeszt nie jest światową stolicą mozaiki, nie bardzo widać w nim też mozaikę tworzoną pod egidą socjalistycznych przewodnich sił narodu, która tak pięknie potrafi się prezentować w Polsce i w byłych krajach ZSRR.
W stolicy Węgier najpiękniejsze (ponoć) mozaiki znajdują się w Termach na Górze Gellerta, ale tam niestety Wasza wysłanniczka nie dotarła. Całkiem niedaleko można za to podziwiać mozaikę koło kolejki linowej prowadzącej na zamek w Budapeszcie, która (jeśli wierzyć dacie na szczycie mozaiki) pochodzi z 1880 roku.
Bardziej współczesne mozaiki zdobią bary, jak tutaj Mozaik Cafe w dzielnicy żydowskiej przy ulicy Kiraly:
lub zastąpiły smutek opuszczonych ścian posesji, jak ta całkiem nowa mozaika na ulicy Dob 40. Twórcą tej ostatniej jest Hegedűs Márton, znany węgierski grafik.
Mozaika powstała w ramach projektu „Kolorowe Miasto” (Színes Város) w efekcie którego stolica Węgier pokrywa się coraz większą ilością kolorowych murali.
Ceramiczna mozaika jest czymś wyjątkowym w Budapeszcie, ponieważ te, które się zachowały albo pochodzą z czasów rzymskich, albo do nich nawiązują, jak np. mozaika zdobiąca podłogi w operze przy Andrássy út.
Spacer najbardziej reprezentacyjną aleją Budapesztu kończy się mozaikowym szczęściem, kiedy na Placu Bohaterów wita nas mozaika na szczycie Műcsarnok – czyli sali wystawowej Muzeum Sztuk Pięknych. Mozaika pochodzi z lat 1938-1941 i przedstawia króla Stefana I jako patrona sztuk:
No i teraz ostatnia mozaika, która jednocześnie będzie dla Was wskazówką gdzie tanio i dobrze zjeść w Budapeszcie. Jest tam mianowicie przy Kazinczy 14 targ lokalny, a obok niego posesja, na której stoją tzw. street foody, na szczęście bardzo lokalne, czyli pełne gulaszy, langoszy, pikantnych kiełbasek i kurtoszy. A zaprasza do street foodów taki ludek:
Do Budapesztu zatem polski turysta wybiera się raczej załamać, jak mogą wyglądać niezniszczone wojną stolice byłych demoludów, a nie podziwiać mozaiki, ale i tak jest to dobry pomysł na wycieczkę.