W mojej skomplikowanej relacji z surrealizmem René Magritte jest artystą wyjątkowym, ponieważ nie mam żadnej wątpliwości, że gdybym tylko mogła sobie na to pozwolić (taaaak…), jego dzieła wisiałyby w każdym pomieszczeniu w moim mieszkaniu.
Jakaż więc była moja radość, kiedy okazało się, że będę mogła o nim napisać na blogu ze względu na … mozaiki. Obawiam się, że sam Magritte z mozaikami nie miał wiele wspólnego, raczej tworzył i dobrze się bawił w kręgu dadaistów i surrealistów, a kiedy nie zajmował się malarstwem, to np. robił dla szybkich pieniędzy nie mozaiki, a reklamy, co pozwalało mu robić sztukę, jaką chciał.
Skąd więc mozaiki w kontekście René Magritte’a? Ano stąd, że w brukselskiej dzielnicy Jetta, zrealizowany został projekt społeczny, który poprzez mozaikę miał przybliżyć mieszkańcom dzielnicy słynnego sąsiada. René Magritte wraz z żoną mieszkali na ulicy Esseghem 135 od 1930 do 1954 roku, czyli przez najbardziej twórcze 24 lata życia Magritte’a.
Dzisiaj w budynku pod tym adresem mieści się muzeum artysty http://www.magrittemuseum.be/, którego parter zajmuje jego mieszkanie odtworzone na podstawie zdjęć i opowieści osób, które je pamiętały. Idących ulicą zaprasza do odwiedzenia muzeum jedna z mozaik powstałych w ramach projektu:
W muzeum jest wiele przedmiotów znanych z obrazów Magritte’a, włącznie z nieśmiertelnym melonikiem, który został też bohaterem jednej z mozaik.
Dwa górne piętra muzeum opowiadają historię barwnego życia artysty – dla wielbicieli malarza wyprawa tam jest absolutnie obowiązkowa, podobnie jak wizyta w Museé Magritte Museum https://www.fine-arts-museum.be/en/museums/musee-magritte-museum (sic!, wszak Belgia to kraj dwóch języków) w centrum Brukseli, gdzie znajduje się wiele jego szkiców i obrazów.
Wróćmy jednak do mozaik. W roku 2013 lokalne stowarzyszenie pod nazwą Komitet Dzielnicy Magritte’a (le Comité de quartier Magritte) wygrało nagrodę Bruocsella de Promethea, która pozwoliła na zrealizowanie projektu, dzięki któremu mieszkańcy Jetty, czyli owej Dzielnicy Magritte’a mogli sami na chwilę poczuć się surrealistami.
Po odbyciu krótkiego kursu z surrealizmu w muzeum na Esseghem 135 oraz stażu mozaikowego w Art Mosaico https://www.artmosaico.be/, mieszkańcy zrealizowali 66 mozaikowych płyt, które obecnie można podziwiać na chodnikach Jetty oraz 4 duże mozaiki.
Jak widać, mieszkańcy Brukseli świetnie odnaleźli się w surrealistycznym klimacie sprzed prawie wieku:
Bardzo zazdroszczę brukselczykom tak wspaniałego projektu. Kto wie, może niedługo także w Polsce będziemy mogli zrobić coś podobnego? W Krakowie był już projekt ku czci Mehoffera i Wyspiańskiego (napiszę o nim niebawem), czas zaprosić do sztuki mozaikowej mieszkańców innych miast.
Gdybyście chcieli udać się szlakami tych mozaik, to mała ściąga, wzdłuż jakich ulic można je znaleźć:
P. S. (Dla przypomnienia, Magritte to ten od „Syna Człowieczego”, który to syn wisi w czyimś salonie, niestety nie w moim):