Ostatnio nie piszę, bo odpoczywam, ile mogę:). „Najdłuższą majówkę nowoczesnej Europy” spędziłam w Beskidzie Niskim, w malowniczej łemkowskiej wiosce Bielanka, gdzie między innymi robiłyśmy wraz z moją przyjaciółką Moniką mozaiki (w tych chwilach, kiedy akurat nie jadłyśmy kiełbasy z grilla lub z ogniska). Monika robiła pudełeczko:
ja pracowałam nad szyldem – prezentem na kolejny weekend:
a wszystkiemu przyglądał się ze zrozumieniem Pies Sołtysa, najmądrzejszy na świecie (być może jego zainteresowanie miało większy związek z kiełbasą, niż sztuką, ale było nam miło w jego towarzystwie):
Willa tuŻur to magiczne miejsce w Borach Tucholskich prowadzone przez Panią Marzenę, gdzie możecie wypocząć przez cały rok oddając się słodkiemu lenistwu, turystyce rowerowej i obżarstwu (p. Marzena obłędnie gotuje!). Szczegóły techniczne znajdziecie tutaj: http://www.tuzur.pl Bardzo, ale to bardzo polecam to miejsce, jeśli marzy Wam się wypoczynek w Borach Tucholskich (niedaleko Tlenia):
W Willi tuŻur miałam zaszczyt poznać niesamowite rodzeństwo Emmę i Fredka, którzy zainteresowali się moim hobby i postanowili spróbować w nim sił, nie bacząc na braki materiałowe (miałam ze sobą przypadkowe trzy kolory porcelanowej mozaiki).
Emma zrobiła Kota Ewidentnie z Cheshire, a Fredzio samochód ratowniczo-policyjny, wydający z siebie dźwięki:
Ich talent i zapał były niesamowite, podobnie jak efekty pracy i jestem bardzo szczęśliwa, że poznałam tak zdolnych Artystów.
P.S. Fredziu, hasło „barbecue”, pamiętam!