Do Mediolanu jeździ się oglądać głównie il Duomo, czyli katedrę, „Ostatnią Wieczerzę” i galerię Wiktora Emanuela II. Od kilkunastu lat słowo „galeria” stało się dla mnie w języku polskim nieco mylące, w tym przypadku jest nie inaczej, bo też chodzi o sklep, a nie świątynię sztuki. Ale – przynajmniej ten pasaż sklepowy jest przepięknym budynkiem z… tak, zgadliście. Z mozaikami.
Galeria Vittorio Emanuele II powstała w latach sześdziesiątych XIX wieku. Posadzka jest wymozaikowana, a w głównej części na ziemi znajdują się mozaiki przestawiające herby czterech włoskich miast, czyli Mediolanu:
Florencji:
Rzymu:
i Turynu.
Ponoć kto 3 razy obróci się na na pięcie prawej stopy ustawionej w byczych genitaliach w herbie Turynu ma mieć zapewnione szczęście w życiu, ale to sprawdzone nie jest, natomiast bykowi wciąż ponoć trzeba uzupełniać nadwyrężoną przez turystów cenną część ciała.
Mozaiki znajdują się też pod samym sufietem, jednak nie jest łatwo je sfotografować, niestety. Na pociechę jeszcze dwa detale z posadzki w galerii:
Maszerując z il Duomo główną ulicą zakupową, czyli Corso Vittorio Emanuele II, można wstąpić do sklepu Zary, gdzie też znajdują się na ścianach piękne mozaiki:
Zajmują one całą ścianę i mają jakieś kilkanaście metrów kwadratowych wielkości!
Zaś na końcu corso znajduje się kościół San Babila, do którego wejście także zdobią trzy piękne mozaiki:
Innymi słowy, wielbiciele tesser znajdą w Mediolanie coś dla siebie, jeśli nie chcą koniecznie robić zakupów dokładnie w tych samych sklepach, które są w całej Europie.