Moim ulubionym malarzem jest Edward Hopper, malarz dystansu i samotności, sam protest wcielony przeciw kulturze optymizmu. I chociaż przebywając w fazach maniakalnych nie mam nic przeciw optymizmowi, to w każdej, i depresyjnej i maniakalnej najbardziej na świecie lubię Hoppera. Nie będę się tu mądrzyć na jego temat (chociaż mogłabym, bo ostatnio tak się wyedukowałam, że mogę pisać pracę magisterską:)), tylko pochwalę się moją wariacją nt. Hoppera.
A wygląda ona tak:
Oryginał zaś, proszę Państwa, nazywa się „Western Motel” i znajduje się w Art Gallery Uniwersytetu Yale (który to uniwersytet uprzejmie pozwala „ściągnąć” ze swojej strony internetowej posiadane dzieła). Oto on:
Było dla mnie jasne od dawna, że pierwsza próba wymozaikowania obrazu będzie mozaikowaniem Hoppera. Zdecydowałam się na Western Motel, ponieważ po tygodniach rozważań na coś w końcu musiałam, a spośród dwudziestki moich ulubionych obrazów ten właśnie obraz został wybrany przez … materiał, już nawet nie przeze mnie. Porcelanowe płytki ceramiczne, których używam najczęściej, mają takie kolory, że ten właśnie obraz mogłam zrobić pod względem kolorów najwierniej.
Zaczęłam od przerysowania samotnej damy oraz całego filmowego ujęcia na płytę wiórową:
a potem już były tylko kolejne fazy:
aż do grande finale przed zafugowaniem:
i po zafugowaniu, która to wersja powitała Was w tym poście.
Oryginał mierzy 76,8 x 127,3 cm, czyli w calach 30 ¼ x 50. Ponieważ jednak robienie metra kwadratowego mozaiki z setek tesser w obecnie posiadanej ilości wolnego czasu było celem zbyt ambitnym, postawiłam przed sobą cel realniejszy i zmniejszyłam powierzchnię wariacji. Jako osoba (czasem) praktyczna, żeby nie powiedzieć leniwa, wzięłam pod uwagę fakt, że 1 cal = 2,54 cm, czyli wymiary oryginału w calach zamieniłam 1:1 na centymetry i powstało dzieło o powierzchni 0,15 m, czyli wymiarach 30×50 cm (a nie cali!).
No i jak Wam się podoba?