Do Mediolanu jeździ się oglądać głównie il Duomo, czyli katedrę, „Ostatnią Wieczerzę” i galerię Wiktora Emanuela II. Od kilkunastu lat słowo „galeria” stało się dla mnie w języku polskim nieco mylące, w tym przypadku jest nie inaczej, bo też chodzi o sklep, a nie świątynię sztuki. Ale – przynajmniej ten pasaż sklepowy jest przepięknym budynkiem z… tak, zgadliście. Z mozaikami.
Archiwum kategorii: Historia Mozaiki
Starożytne inspiracje – mozaika z dziećmi
Dzisiaj bardzo krótko i wyłącznie wizualnie. Poszukując inspiracji na zajęcia artystyczne z dziećmi, trafiłam na kilka starych zdjęć- ciekawostek z Luwru i Opery Budapesztańskiej. Jeśli więc podobnie jak ja, Droga Czytelniczko, próbujesz zachwycić dzieci starożytnością za pomocą mozaiki, to może Ci się to przyda?
Najpierw kilka pięknych motywów z Luwru z sekcji sztuki starożytnej:
Mozaiki w Budapeszcie
Budapeszt nie jest światową stolicą mozaiki, nie bardzo widać w nim też mozaikę tworzoną pod egidą socjalistycznych przewodnich sił narodu, która tak pięknie potrafi się prezentować w Polsce i w byłych krajach ZSRR.
Mozaiki w Berlinie
Tym razem chciałabym pokazać Wam mozaiki, które można podziwiać podczas wyprawy do Berlina.
Trencadís, czyli wizyta w Parku Güell
Ponieważ zbliżają się wakacje, kiedy to Barcelona staje się jeszcze popularniejszym celem wycieczek, chcę Was zachęcić do wytropienia trencadís, czyli mozaiki z potłuczonych talerzy i ceramiki, którą można znaleźć w stolicy Katalonii. Trencadís w ogóle występują dość obficie w katalońskiej architekturze modernistycznej, a mozaikowym rajem jest oczywiście Park Güell.
Święto Zmarłych a kwestia mozaiki
Jednym z moich dość „egzotycznych” zainteresowań są cmentarze. Ciekawi mnie, jak różne narody grzebią swoich zmarłych. Z tego powodu, gdy tylko mam taką okazję, odwiedzam cmentarze zagranicą, a wizytujących Warszawę obcokrajowców ciągnę na Powązki, żeby pokazać, jak my to robimy. Dzisiaj w przededniu Wszystkich Świętych czuję się usprawiedliwiona, żeby podzielić się z Wami tym moim dziwactwem, pokazując kilka zdjęć grobów ozdobionych mozaiką.
Najwięcej mozaiki znajdziemy oczywiście w Rawennie. Na lokalnym cmentarzu w jego „bogatej” części stoją grobowce o gabarytach niewielkich budynków. Niektóre są bogato zdobione mozaikami.
Miasto, które całe jest mozaiką
O tym, że Rawenna jest światową stolicą mozaiki wspominałam już na blogu, ale dopiero od 2 dni mogę to z całą mocą potwierdzić. Moja wyprawa do Rawenny zaowocuje niewątpliwie dużą ilością wpisów. Będzie i o zabytkach i o festiwalu mozaiki, który się tu odbywa i o kursie, w którym uczestniczę. Dziś jednak, na powitanie, pokażę Wam jak bardzo „ot tak” mozaika jest tu wszędzie obecna.
Przykład 1: Wjazd do miasta od strony Rimini
Żółwie nie należą do moich ulubionych stworzeń (gdy pomyślę, że moja szyja będzie kiedyś tak wyglądać, jak szyja przeciętnego żółwia, to robi mi się …. brrrrr), ale żółwia rodzina na rondzie przy wjeździe do Rawenny zdobyła moje serce.
Na Islandii też są mozaiki!
Dzisiaj kończę mini-sezon urlopowy wspomnieniem z podróży na Islandię. Wyspa nie jest może Mekką wielbicieli mozaiki (i bez tego jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc na świecie), ale dwie i dziesiątą część ciekawych mozaik udało mi się znaleźć w Reykjaviku. Najpiękniejszą znaną mi islandzką mozaikę, w katedrze w Skaholt musiałam niestety zostawić na kolejną wizytę. W Reykjaviku był na pocieszenie mozaikowy port:
Mezquita de Córdoba, czyli jak padłam na twarz
Arabskie słowo masijd (czyli meczet, zwany po hiszpańsku mezquita) oznacza dosłownie „miejsce padania na twarz”. I w La Mezquita de Córdoba, czyli w meczecie w Kordobie zrobiłam dokładnie to samo, co muzułmańscy pielgrzymi – padłam. Padłam z zachwytu, bo jest to jedna z najpiękniejszych budowli, jakie widziałam. Nie widziałam natomiast zdjęcia, które w pełni oddaje siłę i potęgę, która z Mezquity emanuje i poniższe moje próby nie są żadnym wyjątkiem, niestety:
Przechadzając się pomiędzy dziesiątkami kolumn z podwójnymi łukami poczułam architektoniczny „dotyk Boga”. Czytaj dalej Mezquita de Córdoba, czyli jak padłam na twarz
Starożytności, przybyłam … + Luwr cz. 3
… a Ty mnie zwyciężyłaś. Inaczej nie da się opisać nierównej walki z czerwonym trawertynem, białym marmurem oraz tym czarnym złem, które kompletnie nie dawało się ujarzmić. Bilans – kciuk w kształcie kiełbasy śląskiej, rozbity do krwi palec wskazujący, instruktor zasmucony, chociaż to przecież nie on trafiał młotkiem w moje członki. Efekt emocjonalny: jest świetnie, uwielbiam kamień, będę takich robić więcej i dużo!
Nie chciałam się „bawić” w starożytność, ale… błędem byłoby ją ominąć.