W mojej skomplikowanej relacji z surrealizmem René Magritte jest artystą wyjątkowym, ponieważ nie mam żadnej wątpliwości, że gdybym tylko mogła sobie na to pozwolić (taaaak…), jego dzieła wisiałyby w każdym pomieszczeniu w moim mieszkaniu.
Jakaż więc była moja radość, kiedy okazało się, że będę mogła o nim napisać na blogu ze względu na … mozaiki. Obawiam się, że sam Magritte z mozaikami nie miał wiele wspólnego, raczej tworzył i dobrze się bawił w kręgu dadaistów i surrealistów, a kiedy nie zajmował się malarstwem, to np. robił dla szybkich pieniędzy nie mozaiki, a reklamy, co pozwalało mu robić sztukę, jaką chciał.
Dzisiaj prowadziłam warsztaty kreatywne w szkole podstawowej, w pierwszej klasie, z siedmiolatkami. Dzieciaki robiły mozaikowe serduszka – własnoręczne prezenty na Dzień Matki. Wpis będzie trochę o warsztacie, a trochę o mozaikach, które mogą zdobić szkoły (jak mozaika poniżej, zaprojektowana i wykonana przez Inspired Mosaic Studio prowadzone przez Elizabeth de Ath):
A dzisiaj robiliśmy serduszka z mozaiki szklanej i z mozaiki z gresu:
Zajęta warsztatami i nowymi projektami nieco rzadziej ostatnio publikowałam na blogu, a tu jeszcze tyle informacji czeka na Was z festiwalu mozaiki w Rawennie A.D. 2015. Postanowiłam zatem pisać krócej, ale częściej.
Na wystawie w Palazzo Rasponi pt. „Opere dal Mondo”, czyli „Dzieła świata” miałam okazję zobaczyć pracę francuskiego artysty Clément’a Mitéran’a (rocznik 1984). Mitéran zaprezentował w Rawennie portret swojego krajana, kontrowersyjnego pisarza Michela Houellebecq’a.
Niektórym Czytelnikom znana jest moja niechęć do wszechobecnych w Polsce reklam wątpliwej jakości, rozmieszczanych bez ładu i składu na każdej niezdolnej protestować powierzchni, ruchomej lub nie. Estetyka przestrzeni publicznej to temat mało uregulowany, bliski sercom nielicznych zapaleńców. Problemy dotycza zarówno wielkich płacht reklamowych, przysłaniających okna mieszkańcom, jak i ohydnych tablic informacyjnych oraz koślawych pseudo-biboardów z kłamliwym napisem „tu jest miejsce na Twoją reklamę”. Jak widzę taki napis, to wiem, że to NIE JEST miejsce na reklamę.
O tym, że Rawenna jest światową stolicą mozaiki wspominałam już na blogu, ale dopiero od 2 dni mogę to z całą mocą potwierdzić. Moja wyprawa do Rawenny zaowocuje niewątpliwie dużą ilością wpisów. Będzie i o zabytkach i o festiwalu mozaiki, który się tu odbywa i o kursie, w którym uczestniczę. Dziś jednak, na powitanie, pokażę Wam jak bardzo „ot tak” mozaika jest tu wszędzie obecna.
Przykład 1: Wjazd do miasta od strony Rimini
Żółwie nie należą do moich ulubionych stworzeń (gdy pomyślę, że moja szyja będzie kiedyś tak wyglądać, jak szyja przeciętnego żółwia, to robi mi się …. brrrrr), ale żółwia rodzina na rondzie przy wjeździe do Rawenny zdobyła moje serce.
Dzisiaj kończę mini-sezon urlopowy wspomnieniem z podróży na Islandię. Wyspa nie jest może Mekką wielbicieli mozaiki (i bez tego jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc na świecie), ale dwie i dziesiątą część ciekawych mozaik udało mi się znaleźć w Reykjaviku. Najpiękniejszą znaną mi islandzką mozaikę, w katedrze w Skaholt musiałam niestety zostawić na kolejną wizytę. W Reykjaviku był na pocieszenie mozaikowy port: