Southbank Mosaics to studio mozaiki w Londynie, którego misją jest upiększanie miast, a szczególnie przestrzeni publicznej. Mieści się na południowym brzegu Tamizy, koło stacji Waterloo, w krypcie kościoła Św. Jana.
Dziś chciałabym Wam pokazać mozaikowy stół ogrodowy, w którego tworzeniu współuczestniczyłam na warsztatach Justyny Budzyn „Ptasio mi” w Słońsku w lipcu 2016. Justynę znacie już z poprzedniego posta, a teraz nieco o pracy nad naszymi projektami. W tym poście opowiem o stole, a w kolejnym o … ptakach zatopionych w betonie.
O istnieniu Justyny Budzyn dowiedziałam się szukając parę lat temu kursów mozaiki w Polsce. Internety podpowiedziały, że jest ktoś, kto takie kursy robi, ale kursy odbywają się w okolicach Szczecina, co wydawało mi się wtedy destynacją zbyt odległą na naukę mozaiki (jakże naiwnie:)). Na szczęście nadrobiłam ten błąd, jadąc w lipcu do Słońska na tygodniowe plenerowe warsztaty, prowadzone przez Justynę. Ci z Was, którzy śledzą profil Mozaikowania na Facebooku mieli już przedsmak wrażeń z warsztatów, ale teraz zapraszam Was na powieść w odcinkach na ich temat.
Od dawna chciałam Wam przedstawić Irinę Charny, Rosjankę, pracującą w Stanach Zjednoczonych, którą uwielbiam za jej bajkowe, magiczne mozaiki i za to, że jest … samoukiem, w co trudno uwierzyć.
Pierwsze jej mozaiki, które widziałam, uruchomiły we mnie słowa „Tak jak malował Pan Chagall” , chociaż domki i skrzypce i muzycy i nimfy różne, to tylko niektóre z ulubionych motywów Iriny.
Aż Wam tutaj podkład muzyczny zapewnię, chociaż w sumie moje skojarzenie jest bardziej do tytułu, niż całej piosenki Wojciecha Młynarskiego, tutaj w moim ulubionym wydaniu Raz, Dwa , Trzy: https://www.youtube.com/watch?v=zUCGJjJPYMA
Smutno mi dzisiaj i szukając pocieszenia dla smutku porozmawiałam sobie z żołnierzem Gary’ego Drostle, żołnierzem z I wojny światowej.
Spotkałam żołnierza w Rawennie na wystawie i nie mogłam od niego oderwać wzroku przez kilka minut. Transowo-kosmiczno-historyczne doświadczenie. Dopiero później dowiedziałam się, że Gary – Brytyjczyk, który zazwyczaj robi duże mozaiki „wielkopowierzchniowe”, zdobiące parki, ściany i podłogi, chciał zrobić mozaikę o wojnie. Oglądał zdjęcia w sepii (bo wybrał akurat Pierwszą Wojnę Światową), myślał o chłopakach siedzących w okopach, którym nad głową latały odłamki bomb i zrobił mozaikę, która ma siłę, którą mogę porównać np. z siłą pomnika w Bełżcu, mimo, że skala zupełnie inna. A Bełżec polecam wszystkim, którzy nie byli – smutna i potrzebna lekcja, i w sumie też trochę mozaikowa.
Mozaika Gary’ego Drostle „Shrapnel 1914” jest zrobiona z kamienia i smalti (smalty), które w zbliżeniu wyglądają tak:
Wielbiciele polskiej mozaiki i modernistycznej architektury Warszawy znają na pewno Wandę Rodowicz. Razem z Ewą Kuleszą tworzyły w latach 1969-1988 twórczy duet, którego realizacje zdobią (lub niestety „zdobiły”) wiele stołecznych wnętrz m.in. siedzibę NBP przu Placu Powstańców, siedzibę sklepu Mody Polskiej na rondzie ONZ, czy węgierskie biuro podróży „Ibusz” na Marszałkowskiej. Kto z Was maszeruje czasem ulicą Zgoda, pamięta zapewne konie na parterze wieżowca blisko skrzyżowania z ul. Złotą. Wspomnienie koni musi dotyczyć raczej lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, bo w XXI wieku główną mozaikę przez większość czasu zasłaniają obrzydliwe parasole mieszczącej się obok restauracji. A tworzy ta mozaika taką piękną całość wraz z balkonami na dziewięciu piętrach!
Social Sofa to projekt z Holandii, zainicjowany w 2006 roku przez Karin Breurs – artystkę z Tilburga. Wymyśliła ona mozaikowe ławki, aby lokalne społeczności mogły lepiej się poznawać – najpierw pracując nad tworzeniem ławek, a potem siedząc na nich i rozmawiając.
Dzisiaj artysta z dość niespodziewanego miejsca, a mianowicie z … Japonii. Toyuharu Kii (rocznik 1953) po ukończeniu studiów artystycznych w Tokyo, wyjechał na stypendium do Florencji i tam zaraził się mozaiką do tego stopnia, że powróciwszy do ojczyzny otworzył w 1982 roku własne atelier mozaiki. Powstało w nim ponad 80 mozaikowych murali.